Dzisiaj ciąg dalszy bajek o kontroli. W poprzednim tekście pisałem o kontroli czasu pracy, dzisiaj o kontroli bezpiecznej eksploatacji wózków widłowych. Poprzednio kwestię kontroli omówiłem na przykładzie Kopciuszka, dzisiaj punktem odniesienia będzie bajka „Dwie Dorotki” (swoją drogą – kto takową pamięta?).
Autor: Wojciech Zaręba
Witajcie, moi Drodzy Logistycy. Zmęczeni po ciężkim dniu pracy? Dobrze. Wygodnie wyciągnięci w fotelu? Jeszcze lepiej. Ze szklaneczką… herbatki w dłoni? O to chodzi. Dzisiaj opowiem Wam bajkę o Kopciuszku. Zresztą, pewnie większość z Was ją zna, jeśli nie wszyscy.
Drodzy Logistycy, gdy po ciężkim dniu pracy w końcu zrzucicie buty i żakiet lub marynarkę, zmęczeni w miękkich kapciach na nogach usiądziecie w fotelu pod kocykiem, oddając się błogiemu lenistwu i zaczynając rozpamiętywać miniony dzień, myśleć o kolejnych – przeczytajcie ten tekst.
W połowie maja br. przebywałem na VI Warsztatach Szefów Logistyki LogDays, gdy otrzymałem telefon z zaproszeniem na konferencję i z propozycją, abym jako praktyk powiedział kilka słów. „Świetnie!” – pomyślałem sobie. Oczami wyobraźni widziałem siebie przemawiającego do tak zacnego grona i moje ego rosło i rosło… „A o czym miałbym powiedzieć?” – zapytałem organizatora. „Dobrze by było, gdybyś mógł powiedzieć, jak zaczynałeś pracę, i porównał warunki, jakie wówczas panowały z tymi, jakie panują obecnie. Takie case study” – usłyszałem. Ego prysło jak bańka mydlana, gdy dotarło do mnie, że to prawie tak samo, jak poprosić artystę o nagranie płyty pod tytułem „The best of”...
Ja, niemal jak Matuzalem logistyki, swoją przemową powinienem spiąć przeszłość z teraźniejszością. Ba – być może odnieść się do przyszłości. Mam swoje lata, wiele z nich spędziłem w tej branży. Jak wszystko, ma to swoje wady i zalety. Ale temat... Jaki temat dać temu wystąpieniu? Przypomniałem sobie bajkę Marii Konopnickiej pt. „Jak to ze lnem było”. Kiedyś zamęczałem nią swoją córeczkę. Dzisiaj opowiem ją czytelnikom „Nowoczesnego Magazynu”.