W idealnym świecie magazyny nie byłyby potrzebne – towar harmonijnie przepływałby przez kolejne ogniwa łańcucha dostaw i zawsze znajdowałby się we właściwym miejscu i czasie. Oczywiście, taka wizja logistyki jest dziś dość abstrakcyjna i być może nigdy nie ziści się w praktyce. Nawet koncepcje typu Just in Time, oparte na zbliżonej idei, przewidują dla magazynów pewną rolę do odegrania – na wielu etapach łańcucha dostaw powstają przecież bufory (produkcyjne, wysyłkowe), które muszą być gdzieś czasowo składowane. Niezależnie więc, w jakim kierunku zwrócą się globalne tendencje w logistyce, pytanie o optymalny sposób składowania towarów zawsze pozostanie zasadne.
Autor: Michał Sprysak
Konsultant SMART Project
Kompletacja to najbardziej pracochłonny (a zatem i najbardziej kosztowny) proces w całym przepływie magazynowym – szczególnie w magazynach dystrybucyjnych, gdzie koszt ten może być wielokrotnie wyższy niż w innych procesach. Kompletacja na ogół schodzi z poziomu obsługi kompletnych jednostek transportowych (np. palet z homogenicznym towarem) do poziomu obsługi pojedynczych sztuk lub co najwyżej opakowań zbiorczych. To oznacza konieczność wykonania co najmniej kilku, a czasem nawet kilkudziesięciu operacji, aby obsłużyć taką samą ilość towaru co np. w przypadku pojedynczej operacji załadunku.
Wszyscy doskonale wiemy, w jak zdumiewającym tempie rozwija się technologia. Jeszcze 20 lat temu stały dostęp do internetu posiadali nieliczni, a do jego odbioru niezbędne były toporne, stacjonarne komputery. Dzisiaj niemal każdy z nas nosi w kieszeni urządzenie, którego moc obliczeniowa wielokrotnie przewyższa możliwości ówczesnych komputerów, a dostęp do sieci jest niemal tak powszechny jak tlen.